Zakłopotanie, radość, a czasem irytacja. Ileż to skrajnych emocji może wywołać zwykły komplement. Na ogół to przecież miłe. Lubimy nie tylko słyszeć pochwały, ale i obsypywać nimi innych. Granicę stanowi jednak intencja.
Banał, który odstrasza
„Twój tata był chyba złodziejem, bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w Twoich oczach.”
„Masz patent ratownika? Bo utonąłem w twoim spojrzeniu.”
Zacznijmy od tego, co najzabawniejsze. Internet ugina się od dowcipów o banalnych komplementach, ale przecież nie wzięły się znikąd. Jak zwykle inspiracją jest rzeczywistość. Receptą na skuteczne odstraszenie kobiety jest z całą pewnością taki właśnie tekst. Panowie, wysilcie się bardziej. Nie masz pomysłu na oryginalny komplement, zamilcz.
Granica: seksualny podtekst
„Brałbym”
Granicą komplementu jest wulgarny język lub ten zawierający słowa związane z seksualnością. Kobieta czuje się wtedy raczej molestowana niż komplementowana. Wulgarne słowa świadczą o intelekcie i niestety plasują go raczej na poziomie grzechotki. Kobieta niechętnie pójdzie na randkę z mężczyzną, który zaczepił ją na ulicy tekstem: „Chodź mała, tak ci sakwę przetrzepię, że żaden grosik w niej nie zostanie.”
Oczywiście komplementy nawiązujące do seksu są jak najbardziej dopuszczalne, ale lepiej zostawić je na dalszy etap znajomości i to tylko wtedy, gdy dla obu stron wydają się atrakcyjne i jest na nie przyzwolenie.
Komplement, a podlizywanie się
„No Prezesie, Pan to ma takie pomysły, że gdy je wszystkie wprowadzimy w życie, to nasza firma będzie drugim Applem.”
Słysząc taki tekst, wywołasz w prezesie raczej irytację, a wśród kolegów – gromki śmiech. Nie znaczy to, że nie możesz komplementować szefa, rób to jednak umiejętnie. Zawsze możesz zapytać go o radę w jakiejś sprawie, zwracając uwagę, jak świetnie poradził sobie z podobnym problemem. Możesz też zapytać o niuanse dotyczące jego zainteresowań, jeśli oczywiście są zbieżne z Twoimi, lub o polecenie książki – o ile wiesz, że jest typem prezesa czytającego.
Jeśli chcesz skomentować ubiór, to unikaj tekstów: „Świetnie prezes wygląda, jak zwykle.” Skup się raczej na jednym szczególe typu buty, krawat, płaszcz – wypadniesz naturalnie i nienachalnie. Nie mów też tego zbyt często, dawkuj. Jeśli prezesem jest kobieta, stosuj adekwatne metody. Tu jednak zalecana jest większa ostrożność dotycząca wyglądu. Elementy stroju są dość bezpieczne, podobnie fryzura, ale pamiętaj – komplementy merytoryczne sprawdzają się najlepiej.
Komplement z haczykiem – nie idź tą drogą
„Wiesz, moim zdaniem jesteś najlepszym na rynku specjalistą. Szukam dojścia do prezesa firmy X, a wiem, że się znacie. Polecisz mnie?”
Nie, nie i jeszcze raz nie. W takim przypadku lepiej przejść do meritum i darować sobie pochwały, za którymi biegnie interes. Intencja tak kłuje w oczy, że aż trudno uwierzyć, że ktokolwiek mógłby się na to nabrać. Niestety takich przypadków jest bardzo dużo, a niektórzy są wręcz mistrzami. Słyszysz komplement i tylko czekasz, jaka sprawa się za nim kryje, a na rozmówcę patrzysz z politowaniem.
Prawdziwy komplement? Liczy się intencja
Granicę komplementu stanowi intencja. Świat byłby idealny, gdybyśmy mówili sobie piękne słowa tylko z czystą, niczym niezakłóconą intencją. Warto postarać się o szczere komplementy jak najczęściej. Życie nie jest jednak czarno-białe i czasem pod powierzchnią przyświeca jakiś cel. Wtedy warto zadbać o to, by komplement był subtelny, z klasą, a cel zupełnie niewidoczny.
Jeśli temat intencji, komunikacji i budowania zdrowych relacji poruszył w Tobie jakąś strunę, sięgnij po moją książkę o relacjach damsko-męskich „O co Ci znowu chodzi? Czyli mężczyźni są jacyś inni”. Znajdziesz w niej prawdziwe historie, konkretne wskazówki i dziesiątki przykładów tego, co buduje związek, a co go rujnuje. Daj sobie szansę na relację, która daje satysfakcję i bliskość, nie frustrację i chaos.
Magdalena Radomska